Po wyjeździe z Warszawy, pierwszym przystankiem na naszej trasie był Białystok, po zakwaterowaniu tłumnie ruszyliśmy na skatepark. Chłopaki od razu zaczęli z grubej rury, ze skateparku dał rade ich wyciągnąć tylko zapach grillowanej kiełbasy na grillu szybko zmontowanym przez Jamaja. Jazda trwała do samego wieczora. Następnego dnia część załogi pojechała na skatepark, a bardziej streetowa ekipa na pobliską skatelplaze, gdzie sypały się katy na murkach. Dzięki inicjatywie Szwedka i Gekona odświeżone zostały też pobliskie dirty gdzie Gruzik skatował 360 doublewhipa. Jak poprzedniego dnia od jazdy obozowiczów odciągnąć dało rade tylko na chwilę jedzenie z grilla. W momencie kiedy kończę to pisać jesteśmy w drodze do Olsztyna, już niedługo zobaczymy jaka mieszanka wybuchowa wyjdzie z połączenia zawartości Jamajowego busa i olsztyńskiego skateparku.

A dla tych co z nami nie pojechali, niech sobie teraz w brodę plują i zobaczą co stracili w formie fantów od sponsorów dla naszych riderów.